Prawie wszyscy oficerowie zebrali się w szkole w Mamajowcach, gdzie było dowództwo 2 pułku Legionów. Z dowództwa Korpusu było nas dwóch: kpt. Roman Górecki i ja. To zebranie oficerskie pod przewodnictwem płk. Michała Żymierskiego trwało kilka godzin. Wszyscy oficerowie oświadczyli się jednomyślnie za natychmiastową akcją celem przebicia się przez front austriacki i bolszewicki do oddziałów Muśnickiego. [...]
Bardzo energiczną, wprost zapalną mowę wygłosił młodziutki ppor. Boruta-Spiechowicz: „Nie czas na narady, odezwy i papierowe protesty, ale męskim czynem musimy dowieść, że jesteśmy żołnierzami polskimi — na nas patrzy historia! Chodźmy choćby dzisiaj! Bo jutro czy pojutrze może być za późno!”. Na te słowa zerwali się wszyscy, wołając: „Chodźmy natychmiast!”. A pułkownik Żymierski zakonkludował: „A więc idziemy jutro!”.
Mamajowce, 14 lutego
Józef Panaś, Rarańcza — Huszt — Marmaros-Sziget, Lwów 1928.
Brzask pochmurnego nieba nad Rarańczą począł bezlitośnie wyświetlać nasze położenie przed okiem zaalarmowanych już Austriaków. Widać już prawie wyraźnie całą kolumnę wozów, rozciągniętą wśród drogi i pól [...].
Niestety! Kule artyleryjskie, początkowo pojedyncze, potem coraz gęstsze, poczynają gwizdać nad nami. Za nimi zaczynają nagrywać i ciężkie karabiny maszynowe. [...] Na głos tej muzyki kolumny się rwą do śmiertelnego marszu. Luźne wozy, konie i ludzie, wszystko pędzi ku przodowi, jeden przeciw drugiemu. [...] Ogień artylerii austriackiej i karabinów stał się celny i stokroć silniejszy. Kule padają jedna przy drugiej. Dolina znajduje się w krzyżowym ogniu prawie ze wszystkich stron. Istne piekło na ziemi. Słychać jęki rannych i konających.
Rarańcza, 16 lutego
Garść wspomnień spod Rarańczy, zest. i przygot. do druku Feliks Olas, Warszawa 1938.